Czytając opis filmu Petera Stricklanda, narastały we mnie olbrzymie wątpliwości. 50 twarzy Greya w wersji lesbijskiej, w trochę lepszej (gorsza być nie może) stylówie? Nie! To jak porównać Shia Labeouf do Roberta De Niro – nigdy nie wolno takich rzeczy robić.
The Duke of Burgundy opowiada historię związku dwóch kobiet, opartego na sadomasochistycznych eksperymentach, które jednak po czasie stają się pewną rutyną dla nich. Rutyną, która męczy obydwie strony. Peter Strickland jest mistrzem wizualnego przekazu. Gdyby kręcił (nie wiem czy tego nie robił) teledyski muzyczne, to oglądałbym je z taką samą przyjemnością jak filmy. Jednak to jest w przypadku The Duke of Burgundy, który rzeczywiście chwilami wygląda teledyskowo (jeszcze ta muzyka Cat’s Eyes!), nieszczególnie istotne. Gdyby bowiem Strickland położył cały nacisk na wizualną stronę filmu, byłby to piękny, ale pusty, a wręcz pewnie chwilami irytujący obrazek.
W tym miejscu właśnie przychodzi ten element zaskoczenia, na który zawsze w filmach czekam. Trudno jest mi bowiem wyobrazić sobie bardziej odległy temat, niż historia lesbijskiego związku sado maso. Być może Was to rozczaruje, ale tak jest. Tymczasem to co ze mną zrobił The Duke of Burgundy i Peter Strickland poprzez taką opowieść, było niesamowite. Znalazłem w tej historii tyle uniwersalizmu, tyle prawdy na temat związków, które oparte są na ciągłej rywalizacji, w których ludzie się ze sobą nie odnajdują, ale przyznać się do tego nie chcą, w których w końcu przybierają maski tak sobie nieznane, że zaczynają męczyć się z samymi sobą. Jak dobrze musi być skonstruowana ta opowieść, żeby wycisnąć z niej taki uniwersalizm i tyle chwilami bolesnej prawdy? Ja jestem kupiony, szczególnie postacią dominatorki Cynthii, która kompletnie w swojej roli się nie czuje, jednak z powodu swojej wielkiej miłości do Evelyn, nie potrafi się do tego przyznać. Aktorki Sisde Babett Knudsen oraz Chiara D’Anna odgrywają tę relację z niesłychaną sprawnością. Dzięki ich rewelacyjnym rolą, łzy po prostu płyną strugą.
Okazało się, że jestem wrażliwy na lesbijski związek sado maso. Jakby to źle nie zabrzmiało, jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy!