„Touch Me Not to dopiero początek”. Rozmowa z Adiną Pintilie

– Wszelkie emocje są mile widziane, a ten film wywołuje w ludziach różne reakcje w zależności od tego, czego w nich dotyka. Wydaje mi się, że Touch Me Not pełni funkcję swego rodzaju lustra destabilizującego strefę komfortu, czyli miejsce, w którym myślisz, że czujesz się bezpiecznie i wiesz wszystko – mówi reżyserka filmu Adina Pintilie w rozmowie z Michałem Hernesem.

Michał Hernes: Skąd wziął się pomysł na zrealizowanie Touch Me Not?

Adina Pintilie: Ten film jest reascherem i od początku miał nim być. W wieku 20 lat myślałam, że wiem wszystko o erotyzmie, ciele i pięknie, o dysfunkcjach, intymności i harmonijnych związkach. Stopniowo zaczęłam sobie jednak uświadamiać, że to jedynie mity wpajane nam przez społeczeństwo, szkoły i rodzinę, a rzeczywistość różni się od tych przepięknych obrazów. Zaraz po rozpoczęciu moich badań poczułam się, jakbym otworzyła puszkę Pandory. Postanowiłam zapomnieć o wszystkim, co wiem na ten temat, i spróbować spojrzeć z otwartym umysłem na różne sposoby doświadczania intymności (oraz na fakt, że te różne sposoby mogą być sprzeczne; wzajemnie się wykluczać). Negatywne emocje – takie jak nienawiść czy zazdrość – są naturalną częścią miłości: oto pierwsze odkrycie, które mnie wówczas zaskoczyło. Młody człowiek ma zupełnie inne spojrzenie na miłosne uczucia. Tak naprawdę wszyscy zmagamy się z podobnymi problemami, tylko rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona.

Dlaczego zrobiłaś research w formie filmu?

Równie dobrze można by zapytać, po co robimy filmy. Przygotowując się do tego projektu, nie zorganizowałam klasycznego castingu, tylko poszukiwałam ludzi zainteresowanych konkretnymi zagadnieniami. Touch Me Not narodził się z potrzeby rozmowy, ekspresji i dzielenia się doświadczeniami z widownią. W trakcie pracy nad tą produkcją pojawiło się wiele pytań –  czym jest „artystyczny” research? Dlaczego robimy rzeczy, którymi dzielimy się z innymi? Czemu nie zrobiłam tego sama? Odnoszę wrażenie, że każdy z nas kierował się, być może podświadomie, emocjonalnymi motywacjami, by podzielić się tym procesem i wejść w dialog z widzami. Dla niektórych osób, jak Hanna, był to długi proces poszukiwania tożsamości, przełamywania własnego tabu. Kiedy ludzie widzą jej doświadczenia, dowiadują się, że ma tak harmonijną relację ze swoim ciałem mimo jego odmienności – daje im to wielką siłę. Sporo widzów podchodzi do nas po seansie z podziękowaniami. Daje nam to poczucie ulgi i jest to im potrzebne.

touch2

Domyślam się, że są także osoby, które po seansie mają mieszane uczucia albo odczuwają gniew.

Wszelkie emocje są mile widziane, a ten film wywołuje w ludziach różne reakcje w zależności od tego, czego w nich dotyka. Wydaje mi się, że Touch Me Not pełni funkcję swego rodzaju lustra destabilizującego strefę komfortu, czyli miejsce, w którym myślisz, że czujesz się bezpiecznie i wiesz wszystko. Zauważałam, że istotną rolę odgrywają w tym procesie reakcje emocjonalne, które nie zawsze łatwo się werbalizuje. Konsultantem naszego projektu była 70-letnia kobieta, jedna z pionierek psychoanalizy w Rumunii, która przepracowała w zawodzie 40 lat. Niedawno wreszcie obejrzała nasz film i po sensie tłumaczyła, że prawdopodobnie ludzie reagują na niego na niewerbalnym poziomie, ponieważ Touch Me Not wchodzi w reakcję z naszym systemem limbicznym, a konkretnie –  mózgiem gadzim. To jedna z pierwszych części mózgu, która uformowała się w trakcie naszej ewolucji wraz z emocjami i wspomnieniami sprzed pojawienia się słów. To zapewne bardzo indywidualne, ale niektóre fragmenty filmu mogą uruchomić to w widzach. Przykładowo na jego włoskiej premierze do dyskusji włączył się mężczyzna, którego ta produkcja bardzo poruszyła i przez dziesięć minut opowiadał historię swojego gniewu. Dokonywana w Touch Me Not eksploracja –  to, że przyglądaliśmy się sobie jak w lustrze – była dla niego bardzo ważna, bo czuł się jak potwór i miał problem z tym, jak oceniają go inni. Odczuwał wielki gniew, szczególnie względem bliskich mu osób z matką na czele, tymczasem dzięki temu filmowi poczuł ulgę. Uświadomił sobie, że gniew jest bardzo ludzki i inni również się z nim zmagają. Uśmiechał się i odczuwał potrzebę podzielenia się z pozostałymi ludźmi swoimi przeżyciami.

Czy wierzysz, że film jest w stanie zmienić ludzi?

Pracując nad Touch Me Not, w pewnym sensie umieściliśmy naprzeciwko widzów lustro. Nasz projekt skłania ich do zadawania sobie pytań, otwierając obszary, do których niekoniecznie chce się zajrzeć, bo albo nigdy tam nie byliśmy, albo się tego boimy. Ten film rozpoczyna proces, który nie zawsze jest świadomy i nie zawsze ma miejsce w danym momencie. Nie chodziło nam tylko o to, by widzowie podążali za eksploracjami czynionymi przez bohaterów, którzy od czasu do czasu dzielili się swoimi doświadczeniami za pośrednictwem moim i kamery. Chcieliśmy przez cały czas być otwarci na dialog i by widzowie ciągle byli częścią tego procesu samo-eksploracji. Ludzkie zachowania, m.in. związane z seksualnością i intymnością, są swego rodzaju kluczem do czytania bardzo głębokich poziomów naszej podświadomości. Ważne jest, by przeanalizować to z otwartym umysłem, bez oceniania siebie. Nawet jeżeli odkryjesz, że pojmujesz swoją intymność inaczej niż zgodnie z przyjętymi normami, nie powinieneś wychodzić z założenia, że jesteś chory i musisz to naprawić. Chodzi o to, by spojrzeć na siebie w otwarty sposób i z akceptacją. Wiele osób wstydzi się albo mówi, że to nienormalne, gdy uświadamia sobie, że przyjemność przynosi im jedynie sadomasochistyczny związek. Jeżeli jednak zajrzysz do własnego wnętrza i otworzysz się na nieocenianie siebie, być może uda ci osiągnąć poziom samoświadomości, który pomoże wielu aspektom twojego życia i wpłynie na twoje relacje z innymi osobami. Nie będziesz oceniać innych, nawet jeśli się od ciebie różnią. Nasz film jest zaproszeniem do tego. To ważne, zwłaszcza we współczesnych nam czasach, gdy na świecie jest tyle agresji, strachu i oceniania innych. Touch Me Not oferuje ci zaprzyjaźnienie się z Innym i zapoznania się z nim. Jest ćwiczeniem z empatii. Wydaje mi się, że może to zainspirować innych i zmiana na lepsze jest możliwa. Odnoszę wrażenie, że przynajmniej niektórzy widzowie potrzebują tego rodzaju doświadczeń i przeżyć. Tak tłumaczę sobie tak wiele podziękowań, które otrzymujemy.

touch3

Ten film to dopiero początek.

Tak, bardzo długiego procesu. To część wieloplatformowego projektu o intymności, który obejmie kolejne pełnometrażowe filmy, instalacje i interaktywne performansy. Limitowana ilość widzów będzie miała okazja pójścia do labiryntu i wybrać jeden z pokojów, gdzie nadarzy się okazja, by wejść w interakcje z bohaterami naszego filmowego uniwersum. Dlatego właśnie to przepiękne, że festiwal Nowe Horyzonty zaprosił nas do przeprowadzenia warsztatów. Była to jedna z naszych pierwszych okazji, by wejść w bezpośrednią interakcję z ludźmi, dzieląc sie z nimi wiedzą, doświadczeniami i researchem.

Start typing and press Enter to search