Wybierając się na film z serii Niezniszczalnych, mamy pewne oczekiwania dotyczące konkretnych elementów, które w takim filmie powinny zaistnieć. Można byłoby je podzielić na 5 podstawowych elementów:
1) teaser (coś a’la seria o Jamesie Bondzie),
2) tępa, ale efektowna nawalanka,
3) tempo historii,
4) dużo liczba podstarzałych gwiazd kina akcji,
5) nawiązania do klasyki kina akcji i dowcipy z własnych ekranowych dokonań.
Jako, że mamy już trylogie, można ją pod tym względem całościowo przeanalizować.
TEASER
Część 1: nieźle, ciekawy motyw z narastającym konfliktem z Gunnerem (postać grana przez Dolpha Lundgrena), ale akcja dość krótka i mało zauważalna.
Część 2: mówiąc kolokwialnie, rozpierducha niesamowita! To się nazywa początek filmu! Nowe otwarcie postaci Trencha (Arnold Schwarzenegger).
Część 3: zapoznanie się z postacią Doca (Wesley Snipes), jeden dobry żart, ale akcji jakby najmniej.
TĘPA, ALE EFEKTOWNA NAWALANKA
Cześć 1: Dwie akcje, mówiąc jeszcze bardziej kolokwialnie, robią robotę – dwie sceny w Vilenie, ze szczególnym uwzględnieniem zamknięcia, w którym Niezniszczalni wysadzają pałac generała.
Część 2: scena na lotnisku wystarczy za wszystko, co się wydarza we wszystkich trzech częściach Niezniszczalnych, szczególnie moment gdy Schwarzenegger otwiera smarta
Część 3: przez cały film trudno o jakąkolwiek ciekawą scenę akcji. Jedynie na samym końcu mamy totalną nawalankę, która jednak trwa zdecydowanie za długo, nie wiadomo na czym mamy się w niej skupić, a w końcu zupełnie traci tempo. Efektowne, ale za bardzo to rozwleczone.
TEMPO HISTORII
Część 1: nadaje je po pierwsze konflikt z Gunnerem, po drugie zaś cały wątek w Vilenie.
Część 2: zawrotne, jak na tych wszystkich starców naprawdę zawrotne!
Część 3: brak, nuda aż piszczy i jeszcze jakoś tak strasznie poważnie.
PODSTARZAŁE GWIAZDY KINA AKCJI
Część 1: poza Stallone’m i Jetem Li, jeszcze na upartego Eric Roberts. Ciężko bowiem za podstarzałą gwiazdę uznać Jasona Stathama, a Szwarcego (tak o nim pisał wielki Zygmunt Kałużyński) i Willisa było zdecydowanie za mało.
Część 2: Plejada – Arni dostaje większą postać, Willisa jest więcej, dochodzi ukazujący talent komediowy Lundgren. Poza tym pojawiają się nowi – Chuck Norris jako postać decydująca o powodzeniu akcji i czarny charakter Jean Claude Van Damme. I wszyscy błyszczą, oczywiście na swój sposób!
Część 3: Znika Willis, na jego miejsce pojawia się zmęczony Harrison Ford. Mel Gibson nie sprawdza się jako czarny charakter, Wesley Snipes ma jedną dobrą scenę. Z nowych więc wyróżnić można jedynie Antonio Banderasa, którego sceny są jednak niejako z innego, lepszego filmu. Szkoda, że go nie było w części drugiej.
NAWIĄZANIA, ŻART, DYSTANS
Część 1: nie ma tego aż tak dużo, ale sceny z Jetem Li naprawdę dają dużo radości i nie pozwalają na zejście uśmiechu z twarzy. Na plus także wątek z Mickeyem Rourkiem.
Część 2: nie wiem za bardzo od czego zacząć – tak dużo tego było. Ale spróbujmy – już w teaserze Arni mówiący: I want that łepyn daje obraz tego, czego można się spodziewać. A potem jest tylko lepiej: Dolph Lundgren zdradza swoje kulinarne zachcianki (najchętniej zjadłbym chińszczyznę), Chuck Norris najpierw gromi całą armię, a potem opowiada żart o żmii, w końcu jeszcze raz Schwarzenegger wsiada do smarta, najpierw mówiąc: I’ll be back na co Willis mówi: Ty już wiele razy wracałeś – bogactwo takich żartów jest w tym filmie nieskończone, rewelacja!
Część 3: w trakcie seansu, poza rewelacyjną postacią graną przez Banderasa, dobrych żartów naliczyłem jeden, kiedy Snipes opowiada o tym dlaczego siedział w więzieniu. Niestety reszta dowcipów była powtarzalna, a w większości film był ich pozbawiony, przybrawszy strasznie nieznośnie poważny ton. W poważnym tonie Stallone jako scenarzysta nigdy nie był dobry. Jedna uwaga na przyszłość – żarty z niezrozumiałego akcentu Jasona Stathama, trwające bagatela 2 minut – słabo, nuda!
Jak więc Niezniszczalni 3 wypadają w ostatecznym rozrachunku, w kontekście całej serii? Chyba dość łatwo to wywnioskować. Mam nadzieję, że po tej krótkiej analizie już wiecie, który film z trzech wybrać. Oglądajcie „2”!
Maciej Stasierski
Niezniszczalni:
Niezniszczalni 2:
Niezniszczalni 3: