„W głowie się nie mieści”: Pixar wraca do gry!

Zastanawialiście się kiedyś co kieruje działaniami człowieka? Jak reaguje nasz umysł na otoczenie? Dlaczego w danej sytuacji płaczemy, a w innej nie możemy powstrzymać się od histerycznego śmiechu? Twórcy Pixara starają się odpowiedzieć na te wszystkie pytania w swojej najnowszej animacji W głowie się nie mieści. Muszę przyznać, że ich odpowiedzi niesamowicie mi się podobają. Podobnie jak ich film, który właśnie dołącza do mojego Top 3 najlepszych filmów roku.

O czym konkretnie opowiada Pete Docter (Odlot) w swoim najnowszym filmie? Odpowiedź jest bardzo skomplikowana. Główną bohaterką jest…no właśnie kto? Z jednej strony jest nią Riley, dorastająca dziewczynka, której życie oglądamy. W tym wypadku ważniejsze są jednak oczy, którymi jej życie oglądamy – oczami Radości, Smutnej, Strachu, Odrazy i Gniewu czyli emocji, które kierują działaniami dzieci. Co się stanie, gdy Radość i Smutna znikną z centrum dowodzenia (tj. mózgu), a dziewczynka straci umiejętność odczuwania jakichkolwiek emocji?

maxresdefault

say what? – lepiej uważać na tego…Pana? Spongeboba?

Od początku wiemy, że ten świetnie naoliwiony mechanizm (tj. umysł dziewczynki) musi przestać w pewnym momencie działać. Mimo tej narzuconej przewidywalności oglądamy W głowie się nie mieści w wypiekami na oczach. W głowie się nie mieści jak pięknie jest ten film animowany – dawno twórcy Pixara nie wspięli się po tej drabinie tak wysoko. Co najbardziej istotne, przepiękne wykonanie, które tutaj jest niewątpliwe, udało się połączyć z najlepiej napisaną historią, jaką dane mi było ostatnio oglądać. I to nie tylko w kontekście animacji, bo w tym porównaniu W głowie się nie mieści nie ma sobie równych w ostatniej dekadzie. Film Doctera to najinteligentniejszy film fabularny tego roku in abstracto. Jest w nim to, czego oczekujemy od animacji najbardziej, a tutaj dostajemy niemal w nadmiarze – stworzenia świata od zera, który poza tym, że będzie piękny, pozostanie także konsekwentnie skonstruowany, a przy tym zrozumiały nie tylko dla starszych widzów. Na W głowie się nie mieści bawić się będą genialnie zarówno rodzice, jak i dzieci. Gdy wchodzimy w głowę młodej Riley, czujemy się trochę jak na lekcji psychoanalizy Freuda, tyle, że bez elementu seksualności. Czy można wymyślić lepszą lekcję, niż tak kolorową, tak wyśmienicie zdubbingowaną (polski dubbing naprawdę godny polecenia), tak konsekwentnie fabularnie zbudowaną? Pewnie będzie trudno. Podobnie jak będzie trudno o lepszą animację w tym roku. Myślę, że Pete Docter już może pisać swoją mowę oskarową.

Po festiwalu w Cannes mówiło się, że wszystkie filmy konkursowe zostały przyćmione przez dwa obrazy pokazywane poza konkursem – Mad Max i właśnie W głowie się nie mieści. Po obejrzeniu tych dwóch filmów, trudno się z tym nie zgodzić. Nie było w tym roku lepszych filmów od nich. I być może nie będzie.

Pixar wraca na swoje miejsce – na szczyt producentów animacji. To się w głowie nie mieści!

Stasierski_9i jeszcze PÓŁ

Start typing and press Enter to search