Wenecja 2025 – La Grazia

Paolo is back.

„La Grazia”, czyli nowy film Paolo Sorrentino otworzył tegoroczny La Biennale di Venezia. Nie ukrywam, że przed seansem troszkę się obawiałem, bo po niezbyt udanej „Parthenope” włoski reżyser zgubił gdzieś swój zmysł do opowiadania o zadumie nad życiem podanym w audiowizualnej rozkoszy.

Na szczęście Sorrentino porzucił puste zachwycanie się kobiecym ciałem na rzecz historii o różnych wymiarach odchodzenia. „La Grazia” to prawdopodobnie jego najbardziej wyciszone dzieło, choć oczywiście nie brakuje kilku sekwencji z głośną muzyką dominującą nad obrazem. To jednak mocny autorski stempel, bez którego ciężko wyobrazić sobie jego filmy. Jednak podobnie jak w „Młodości”, której zresztą tematyka krąży wokół podobnych zagadnień, skupia się na drobnych gestach kreując mapę życiowych mądrości.

Fabuła przedstawia historię włoskiego prezydenta (zniuansowana rola Toniego Servillo), który pod koniec swojej kadencji mierzy się z podjęciem decyzji o podpisaniu prawa liberalizującego eutanazję. Czuje wagę swojego podpisu, ma świadomość, że jego decyzja realnie wpłynie na życie włoskich obywateli. Dylematy moralne, a także odpowiedzialność zdają się przytłaczać sędziwego prezydenta.

Pojawią się pewnie zarzuty o zbytnie moralizatorstwo czy nadmierne mędrkowanie twórcy w średnim wieku, ale dla mnie osobiście takie nagromadzenie myśli, z których warto czerpać jest po prostu cenną lekcją. Czasami warto posłuchać bardziej doświadczonych od siebie i wyciągnąć wnioski na podstawie ich przeżyć.

Sorrentino nie tylko powrócił do formy, ale i zaserwował kawał przepięknie mądrego kina. To się nazywa świetne otwarcie festiwalu!

Dystrybucja w Polsce Gutek Film

Start typing and press Enter to search