„Wiek Adaline”: dlaczego narrator to nie zawsze dobry pomysł?

Początek historii ukazanej w filmie Lee Tolanda Kriegera, sugeruje, że będziemy oglądać…komedię. Zawiązanie akcji, nawet jak na element fantastyczny, jest bowiem tak trudne do przełknięcia, że można je jedynie potraktować szerokim uśmiechem politowania. Jednak później Krieger przełącza się na gatunek, w którym ewidentnie się czuje lepiej – melodramat. Wszystko byłoby wtedy w porządku, gdyby nie straszliwy narrator i żenująca końcówka.

O co w tym zawiązaniu akcji chodzi? Otóż Adaline Bowman, rocznik 1908, ginie w wypadku samochodowym. Jednak dziwnym trafem w samochów uderza piorun i kobieta ożywa. Co więcej od tego dnia ma się już nie zestarzeć ani o dzień. Początkowo sytuacja wydaje się być naturalna, po czasie jednak Adaline odkrywa, że coś jest z nią nie tak. Musi uciekać, zmienić swoje życie. Jedyną osobą, która zostaje uświadomiona w sytuacji jest jej córka. Do czasu, kiedy Adaline (grana znakomicie przez Blake Lively) pozna Ellisa (przystojny drewniak Michiel Huisman).

kinopoisk.ru

Ellen Burstyn grająca córkę…Blake Lively (na zdjęciu głównym) 🙂

Tak jak zaznaczyłem – Krieger wie, jak zorganizować szyki, kiedy zmienia konwencję filmu na melodramat. Romans między Adaline a Ellisem, mimo wielkich aktorskich dysproporcji, wypada dość wiarygodnie i całkiem urokliwie. Głównie dzięki Lively, tę część filmu ogląda się wyjątkowo bez bólu, a chwilami wręcz z całkiem dużym emocjonalnym zaangażowaniem. Wpływa na to także z pewnością przepiękna prezentacja. Wiek Adaline wygląda pięknie, jest wystylizowany i ładne uchwycone zostały epoki, w których żyła główna bohaterka (cały XX wiek i początek XXI). Solidny dodatkiem jest także dwoje drugoplanowych weteranów, którzy ten film kradną dla siebie – Harrison FordEllen Burstyn są wyśmienici w swoich małych, ale znaczących dla fabuły rolach. Szczególnie Ford jest mistrzowski jako ojciec Ellisa, który w latach 60. sam miał romans z Adaline (swoją drogą wszyscy ludzie, którzy poznają tajemnicę dziewczyny, wydają się stanem rzeczy zupełnie nie przejmować, wręcz przyjmują ją z dobrodziejstwem inwentarza – zagadkowa sprawa).

518652014_c_o

najlepszy od lat Harrison Ford

Z tego co napisałem, mogłoby wynikać, że Wiek Adaline to kino solidne, które dobrze się ogląda. Rzeczywiście ogląda się przyzwoicie, ale z solidnością niestety ten film nie ma nic wspólnego. Efekt psuje przerażająco nietrafiony narrator mówiący irytującym głosem Hugh Rossa. Z tonem przemądrzałego mędrca narrator włącza się w kulminacyjnych momentach historii. Niestety zamiast wzmóc emocje, wprowadza element absolutnie nieplanowanej autoparodii. Jego seudointelektualne, niby naukowe, a tak naprawdę ogłupiające kwestie bardzo przeszkadzają w przeżywaniu wydarzeń. Narrator jest szczególnie obecny w bardzo rozczarowującej, oblanej cukrem i sosem politycznej poprawności końcówce, która jest absolutnie najsłabszym momentem filmu.

Lively, Burstyn i Ford robią dobrą robotę. Niestety film nie umiał dotrzymać im kroku.

Stasierski_5

Start typing and press Enter to search