Jestem zdania, że trzeba się jednak trochę przyłożyć by Święta Bożego Narodzenia przeżyć radośnie i w dobrym nastroju. Jednym ze sprawdzonych sposobów jest zorganizowanie rodzinnego seansu filmu pokonującego bariery pokoleniowe. Dlatego właśnie wyjście na Hobbita może nie spodobać się Twojej babci, a seans Wilka z Wolf Street może skończyć się kłopotliwym dyskomfortem, gdy będziesz zmuszony oglądać niektóre sceny w obecności swoich rodziców. Rozwiązaniem idealnym jest zatem przygotowanie filmu zawczasu, tak by tylko czekał na odpowiednią okazję, uwalniając nas samych od dyktatu telewizyjnego repertuaru.
Tym samym, w kontrze do wszystkich świątecznych filmowych przetartych szlagierów, proponuję Tobie pełny niebanalnego humoru i autentycznych wzruszeń komediodramat Wigilijny Show. Polski tytuł brzmi z lekka głupio i myląco. W oryginale to bowiem Scrooged i tytuł ten bezpośrednio nawiązuje do faktu, że mamy tu do czynienia z uwspółcześnieniem dickensowskiej Opowieści wigilijnej. Bill Murray gra tu magnata prasowego, który podobnie jak jego protoplasta – Ebenezer Scrooge – przestał widzieć ludzi, bo wszystko przysłonił mu hajs i dusigroszyzm. Biorąc pod uwagę, że za film odpowiedzialny jest Richard Donner, który nakręcił trylogię Zabójczej Broni oraz kultową serię Opowieści z Krypty, możesz być spokojny o dobre proporcje grozy, humoru i dramatu. Całość się świetnie ogląda, Murray gra koncertowo, a na koniec zostaje nam w głowach mocna dickensowska puenta.
To co, zaprosisz Billa Murray’a na święta?
Świątecznie polecam.
Dominik Sobolewski