Kiedy na początku filmu główny bohater opuszcza więzienie, w głowie każdego kinomana pojawiają się liczne wspomnienia z podobnie rozpoczynających się obrazów. Jakże przyjemną niespodziankę serwuje nam Erik Poppe, reżyser filmu Zniknięcie, który traktuje powyższy prolog jako zwrot do wielogatunkowego dzieła. Z kolejnych stron scenariusza i artystycznej ręki twórcy, wydobywają się interesujące romanse z melodramatem, kinem artystycznym, muzycznym, a nawet thrillerem. W warstwie emocjonalnej to – w mojej interpretacji – piękna opowieść o wybaczaniu, które przychodzi z trudem i zdaje się być wyrazem najszlachetniejszej sfery naszego człowieczeństwa. Całość ujęta jest w chłodnej i stonowanej formie, którą dodatkowo uwypuklają dźwięki kościelnych organów, odgrywające często pierwszoplanową rolę w filmie. Muzyka Johana Soderqvista w inteligentny sposób dotyka skrajnych emocji. Najpierw skłania do odprężenia, by chwilę później wywołać paraliżujący strach. Wszystko to tworzy obraz niespokojny, poetycki i mocno przykuwający uwagę. Oto moje ukochane kino europejskie z jednej z najwyższych półek. Polecam.
Tomasz Samołyk.